Porzuciła kancelarię prawną, by stworzyć zrównoważoną markę obuwniczą. Poznaj Agnieszkę, założycielkę marki AGAZI!
Agnieszka Ziółek porzuciła prestiżową karierę w kancelarii prawnej, aby zrealizować swoje marzenie o stworzeniu zrównoważonej marki obuwniczej. Dziś, jako założycielka marki AGAZI, łączy pasję do mody z etyką, wprowadzając innowacyjne rozwiązania do rodzinnego biznesu obuwniczego. Poznaj historię kobiety, która odważyła się na radykalną zmianę i znalazła spełnienie w zupełnie nowej roli.
Opowiedz krótko o sobie. Kiedy postanowiłaś, że chcesz odejść z korporacji i pojawił się pomysł na biznes?
Jestem AgaJ Na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych mój tata założył fabrykę obuwia w Łukowie, która pod kierunkiem mojego brata pięknie się rozwija do teraz. Cała nasza rodzina od zawsze tym żyła, ja też mogę śmiało powiedzieć, że wychowałam się wśród szewców i szwaczek. O ile jednak mój brat, układając swoją ścieżkę edukacji wiedział, że jego miejsce jest w rodzinnej fabryce, tak ja postanowiłam wybrać studia prawnicze. Dostałam się na wymarzone studia na Uniwersytecie Warszawskim i ukończyłam je z wyróżnieniem, co otworzyło mi drogę do prestiżowych kancelarii prawnych. Byłam tym totalnie pochłonięta, wręcz zachłyśnięta przez kolejnych 15 lat. W końcu, gdy osiągnęłam 40-ty rok życia, stwierdziłam, że czegoś mi jednak brakuje. Moje dzieci zaczęły już dorastać, usamodzielniać się, a ja zaczęłam czuć, że chciałabym światu coś jeszcze zaproponować. I gdy świadomie spojrzałam na swoje życie, zrozumiałam, że korporacja nie daje mi spełnienia. Postanowiłam więc połączyć know-how rodzinnej fabryki z moim zamiłowaniem do ESG i zrównoważonej mody. I tak powstała AGAZI.
Bycie przedsiębiorczynią daje mi więcej wolności i możliwości bezkompromisowego działania w zgodzie z moimi wartościami i przekonaniami, po swojemu.
Marka AGAZI tchnęła nowoczesnego ducha w rodzinną fabrykę butów. Jak Twój tata zareagował na pomysł produkcji butów z innowacyjnych, ekologicznych materiałów, takich jak skóra z jabłka czy winogron?
Wiesz, dotychczas, przez ponad 30 lat mój ojciec szczycił się tym, że robi tylko i wyłącznie skórzane buty. A jego córka w jego wyobrażeniu jest Magdą M. jak w TVN-owskim serialu o prawnikach – chodzi w szpileczkach i ołówkowych spódniczkach, wygrywa wielkie sprawy sądowe, by potem godzinami przechadzać się po pięknych uliczkach stolicy skąpanej w kolorach zachodzącego słońca. Więc, gdy ta Magda M. oznajmiła Wojciechowi, że rezygnuje z bardzo komfortowej finansowo korporacji i zamienia prawniczą karierę na rzecz robienia butów…złapał się za głowę. Delikatnie mówiąc, entuzjazmu nie było. Raczej szok i niedowierzanie, choć mówiłam już o tym planie od kilku dobrych lat. A na kolejną rewelację, że te buty będą z roślinnych alternatyw do skór odzwierzęcych, takich jak skóra z jabłek, winogron, kukurydzy usłyszałam: „…Z czego???? A nie możesz chociaż jakichś normalnych butów robić?” No nie mogłam. I tak każda moja rozmowa z ojcem prędzej czy później wchodzi na temat porównania skór odzwierzęcych i alternatyw do nich.
A tu wykorzystam okazję do powtórzenia, że w dzisiejszych czasach technologia pozwala nam już kompletnie uniezależnić się od masowej hodowli zwierząt, bez kompromisu dla jakości, trwałości czy wyglądu materiałów. Produkcja skór roślinnych pozostawia nawet 50-krotnie mniejszy ślad węglowy niż produkcja skór odzwierzęcych i zużywa co najmniej kilkanaście razy mniej wody. Dodatkowo materiały te są produkowane w cywilizowanych europejskich warunkach, co dla mnie jest równie istotne. Posiadają certyfikaty potwierdzające ich bezpieczeństwo i brak substancji toksycznych, które często niezbędne są przy garbowaniu skór odzwierzęcych. Z każdą pozyskaną informacją i coraz głębszą wiedzą, mój zachwyt nad tymi materiałami tylko rósł. I choć oczywiście nie jest tak, że są w 100% idealne, to niemal w każdym aspekcie wypadają lepiej, niż skóra odzwierzęca.
Więc wracając do mojego ojca…wychował sobie papugę, to jej teraz nie przegada J
Każdego dnia odkrywam bezkresny świat e-commerce’u. Po pierwszym roku pracy nad tym projektem naprawdę myślałam sobie: wow, przez ponad 15 lat w zawodzie prawniczym nie nauczyłam się tak dużo, jak w ciągu tego jednego.
Jakie są największe różnice, które zauważyłaś między pracą w korporacji a prowadzeniem własnego biznesu? Które aspekty bycia przedsiębiorczynią najbardziej Ci odpowiadają, a które stanowią wyzwanie?
Bycie przedsiębiorczynią daje mi więcej wolności i możliwości bezkompromisowego działania w zgodzie z moimi wartościami i przekonaniami, po swojemu. A ja to bardzo cenię.
A do tego każdego dnia odkrywam bezkresny świat e-commerce’u. Po pierwszym roku pracy nad tym projektem naprawdę myślałam sobie: wow, przez ponad 15 lat w zawodzie prawniczym nie nauczyłam się tak dużo, jak w ciągu tego jednego. Ale to też niezwykle wymagające energetycznie i intelektualnie zadanie, stąd czasami tęskni mi się za powtarzalnością i robieniem czegoś „z zamkniętymi oczami”, bez odkrywania Ameryki każdego dnia… albo i kilka razy dziennie.
I wreszcie, albo wręcz przede wszystkim – sukcesy AGAZI, nawet maleńkie, przynoszą mi niewiarygodną satysfakcję, jakiej od dawna nie czułam pracując w korporacjach. Przyznam, że w ogóle, kiedy tylko otworzyłam sklep internetowy i zobaczyłam pierwszego maila z potwierdzeniem złożonego zamówienia, pomyślałam sobie: wow, ktoś zamówił moje buty, jakie to jest super uczucie! I to był pierwszy moment, w którym poczułam, że chyba zrobiłam coś fajnego.
Drugim takim momentem, który doładował mnie radością, było pierwsze zamówienie, które dostałam ze Stanów Zjednoczonych. Myślałam sobie: Jakim cudem? W jakim świecie żyjemy, innym niż jeszcze 10 lat temu, że parę miesięcy po tym, jak otworzyłam sklep, jakiś człowiek ze Stanów Zjednoczonych wszedł na moją stronę i zamówił mój produkt? Okazuje się, że zamówienia ze Stanów Zjednoczonych i z Wielkiej Brytanii spływają teraz w miarę regularnie i to naprawdę to jest coś, czego nie miałam w żadnej mojej strategii. Ba, nawet w marzeniach nie szłam tak daleko. Cieszy, jak pierwszy uśmiech dziecka.
Pozwalam sobie na komunikację z emocjami, uczę się przekłuwania bólu w siłę czy porażek w naukę. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia, a wszelkie niewygodne emocje dusiłam, finalizując kolejne transakcje.
Jak udaje Ci się łączyć intensywną pracę z życiem rodzinnym i rolą matki? Czy znajdujesz czas dla siebie?
A w tym względzie, prowadzenie własnej marki jest zdecydowanie wdzięczniejsze, niż praca prawnika w korporacji. Moje dzieci lubią koncept AGAZI i chętnie angażują się do wszelkiej pomocy, syn nawet zaprojektował swoje wymarzone sneakersy i dzielnie czeka na ich realizacjęJ
I mimo, że gro pracy w AGAZI wykonuję samodzielnie, znacznie łatwiej mi znaleźć czas dla siebie, niż wcześniej. Staram się dobrze odżywiać, regularnie ćwiczę pilates, dbam o cykliczne badania. I wreszcie nauczyłam się nie przejmować się rzeczami, na które nie mam wpływu. Przeciwnie – większa swoboda pozwala mi na odcinanie tego, co mi nie służy. Tu stałam się ostatnio dość bezwzględna i - jeśli tylko mogę – przyjmuję jedynie pozytywną energię, w myśl zasady „czym się otaczasz, tym się stajesz”.
Ostatnio miałam w życiu sporo „energochłonnych” zawirowań, więc tym bardziej doceniam możliwość poświęcenia uwagi sobie i przepracowywania ich np. z psychologiem. Pozwalam sobie na komunikację z emocjami, uczę się przekłuwania bólu w siłę czy porażek w naukę. Wcześniej nie miałam o tym pojęcia, a wszelkie niewygodne emocje dusiłam, finalizując kolejne transakcje.
Jak ubierasz się na co dzień? Czy po przejściu z korporacji do własnego biznesu Twój styl się zmienił?
Tak, wybieram znacznie luźniejsze stylizacje; przemieszczam się po Warszawie głównie pieszo więc zwykle chodzę w wygodnych sneakersach lub loaferach. Lubię polskie marki, cenię ich jakość i design, a do tego staram się wspierać polskie rzemiosło…i tym samym kobiety, bo ponad 80% pracowników polskich szwalni to właśnie one.
I na koniec – co jest Twoim faworytem z BuzyWives?
A mam kilku faworytów, bo bliski mi jest ponadczasowy i niezobowiązujący zanadto styl. Ale jako swój no 1 wybrałam niebieską koszulę – trochę z sentymentu do czasów „korpo”, ale już bardziej na luzie, bez idealnie wyprasowanego kołnierzyka dopiętego na ostatni guzik J I już to widzę, jak pięknie złączy się zarówno z jeansami na co dzień, jak i letnią sukienką na „koktajlowo”. Ale najbardziej cenię w niej skład – tencel + len to wspaniałe połączenie, jakiego trudno szukać u wielkich projektantów, a w polskiej marce: voila!
Dziękujemy za rozmowę!
Może zainteresują Cię inne nasze wpisy:
5 zasad, dzięki którym zawsze będziesz elegancka - Buzy Wives
W naszej kategorii
- Chce, aby córka dorastała, widząc mamę realizującą się i spełnioną. Poznaj Iwonę, wizażystkę i wszechstronną przedsiębiorczynię
- Wychowuje synów w Indonezji jednocześnie prowadząc sklep na Litwie. Poznaj Margaritę, współwłaścicielkę Bali Wood
- "Pomagam cudzoziemcom przy adaptacji w Polsce". Poznaj Alinę, założycielkę firmy Reloaction
- "Prowadzę kobiety przez kręte ścieżki mody". Poznaj Sandrę, stylistkę i mamę dwóch chłopców
- Bizneswoman, podróżniczka i mama. Poznaj Natalię - właścicielkę sieci kawiarni DESEO i znaną blogerkę
Komentarze
W tej chwili brak komentarza!
Zostaw swój komentarz